poniedziałek, 31 grudnia 2012

#3. Walka o połysk, czyli moje pierwsze laminowanie włosów żelatyną.

Poczytałam sporo o tym sposobie na supergładkielśniącepiękne włosy i postanowiłam sama na sobie go przetestować, a co! Teraz sobie siedzę z tym eksperymentem znajdującym się na włosach i myślę, co by tu napisać. Przecież pewnie każdy już wie, czym jest laminowanie, jakie efekty ma przynieść, jego plusy, minusy, więc nie będę o tym mówić, a jedynie przytoczę fragment artykułu ze strony snobka.pl:
"Zabieg sprawia przede wszystkim, że dzięki domknięciu łusek i uzupełnieniu mikroubytków włosy stają się gładkie i lśniące, a do tego grubsze i mięsiste, nie puszą się i są łatwiejsze do rozczesania. Wszystko to dzięki proteinom zawartym w żelatynie." A więc, do dzieła!


Jak to zrobiłam?
  1. Do szklanki (poj. 250ml) wlałam 1/3 jej pojemności wrzątku wody, wsypałam 2,5 łyżeczki żelatyny wieprzowej. Intensywne mieszałam, do rozpuszczenia proszku i czekałam aż płyn wystygnie. 
  2. Umyłam włosy szamponem z SLS, by je dokładnie oczyścić ze wszystkich silikonów, lekko wycisnęłam.
  3. Nalałam na dłoń trochę żelatynowego płynu, jednak był za rzadki, więc po prostu oblałam nim włosy, delikatnie wcierając.
  4. Odcisnęłam nadmiar.
  5. Owinęłam włosy folią spożywczą i dodatkowo ręcznikiem.
  6. Byłam w tym tak sobie około 40 minut.
  7. Długo spłukiwałam na przemian ciepłą, letnią i zimną wodą.
  8. Pozostawiłam do samowyschnięcia. :)

Co mi to dało?

Włosy już podczas spłukiwania wydawały mi się grubsze, mocniejsze i po prostu bardziej lśniące. Nie plątały się, choć nie użyłam żadnej odżywki. Za to, podczas wyciskania nadmiaru wody, były strasznie sztywne. Zmieniło się to po kilkuminutowym trzymaniu na nich turbanu z ręcznika do odsączenia wody. :) Po wyschnięciu, włosy są mięciutkie, lekkie, nawet błyszczące. Na szczęście niemiły zapach żelatyny zniknął. Spektakularnych efektów nie ma. Dodatkowo na włosach pojawił się puszek :(




Zdjęcia przed:
(włosy po przebudzeniu, spałam w czym, czego raczej nie da się nazwać koczkiem)
bez lampy, światło dzienne
z lampą, ok. godz 14


po:

z lampą, ok. godz. 16

Te zdjęcia i tak nie oddadzą tego, jak to wygląda na żywo - robione telefonem komórkowym.


Teraz idę się szykować na wieczorną imprezę, lokóweczka czeka na moje włoski. :) 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate